sziraz-rozowy-meczet-widziany-bez-rozowych-okularow
BLISKI WSCHÓD, HISTORIE, IRAN

Sziraz. Różowy Meczet widziany bez różowych okularów

Tak jak Polska kościołami stoi, tak Iran stoi meczetami i bardzo dobrze zresztą. Ciekawy byłem ile ich w sumie jest i choć rozmowy z Persami w tym temacie zawiodły, to z pomocą przyszedł niezastąpiony internet. Okazuje się, że w 2015 roku w Iranie funkcjonowało 47,3 tys. meczetów szyickich oraz 10,3 tys. sunnickich. Łącznie około 57,6 tys. meczetów, czyli mniej więcej 5 razy tyle ile mamy szkół podstawowych w Polsce. Bosko!

Zobaczyć wszystkich ciekawych nie sposób, ograniczyć się tylko do ładnych również ciężko, to może wybrać te najstarsze? Taka ludzka natura, że labirynt rozterek chciałby człowiek opuścić skacząc przez mur, wybory wymagające uznać za niegodne samodzielnych analiz i przerzucić na innych, a wkład własny ograniczyć do minimum. Nie tym razem jednak – mimo, że od lenistwa nie stronię, to w przypadku Iranu nie będzie prostego sortowania po dacie powstania, ani po liczbie gwiazdek upublicznianych przez serwisy agregujące opinie o atrakcjach turystycznych. Wszystkie oczywiste filtry budzą moje ograniczone zaufanie, te również do mnie nie przemawiają, odrzucę je zatem, by następnie zastosować inny. Skoncentruję się wyłącznie na meczetach wyjątkowych.

Nasir ol Molk (Różowy Meczet) [GPS: 29.608502 | 52.548286] to chyba najliczniej odwiedzana przez turystów świątynia w Iranie. Wątek turystyczny akcentuję nieprzypadkowo, ponieważ takie miejsca jak Sanktuarium Fatimy Bezgrzesznej w Kom lub Sanktuarium Imama Rezy w Meszhedzie są absolutnie poza konkurencją – przez nie rok w rok przewija się niepoliczalna masa pielgrzymów, ale nie porównujmy gruszek z jabłkami: pielgrzym to nie turysta. Pierwszy chce zaspokoić potrzebę odnowy duszy, podczas gdy drugi ma pragnienie zmysłom zaoferować rozpustę. Zostawmy to jednak, zastanówmy się lepiej czy Różowy Meczet, skoro tak popularny, jest zarazem najpiękniejszy?

W tym miejscu, zgodnie ze sztuką, powinna nastąpić odpowiedź, lecz zamiast niej pojawi się krótkie sprostowanie: to nie było pytanie retoryczne. To, czy Różowy Meczet jest najpiękniejszy w Iranie to zagadnienie na oddzielną i trudną dyskusję, więc rozsądniej będzie we wpisie, który nie ma ambicji by być długim, skwitować je uniwersalnym „rzecz gustu”. O tym co przyciąga, opowiem za chwilę, na razie napiszę tylko, że jest to meczet niewątpliwie piękny, niewątpliwie wyjątkowy i niewątpliwie warty odwiedzenia. Taki nawis zalet wpływa naturalnie na stan obecny, czyniąc ze świątyni w Szirazie punkt obowiązkowy każdej wycieczki i w tym paradoksalnie tkwi jej największa słabość…

Nie oszukujmy się – to miejsce nie zachwyci Was z zewnątrz. Architekturą nie zaintryguje i nie zaprosi do środka. Dla niewprawionego w rozpoznawaniu styli i detali oka fasada będzie zwyczajna, typowa, przeciętna. Oceniając po tym co widać z ulicy, jestem pewien, że nie zajrzałbym do środka. Nasir ol Molk jest jak owoc, którego brzydka skórka kryje słodki miąższ. Magia i wartość tkwi w jego wnętrzu.

To bardzo uniwersalny meczet – z jednej strony jest to miejsce kultu, z drugiej zaś centrum rozrywki. Wszystko zależy od pory dnia. Festiwal kolorów ma miejsce w godzinach 9:00-10:30. Trwa wówczas niesamowita gra świateł zapewniona przez prześwitujące przez witraże i przebijające się do pomieszczenia promienie słoneczne. Później słońce będzie już za wysoko, a Nasir ol Molk straci swój urok, stając się po prostu jednym z 58 tys. irańskich meczetów. O poranku światło załamuje się na szkle i wpada do środka tworząc wzory na ścianach, podłodze i kolumnach. Dominuje kolor różowy, w różnych tonacjach, ale całe ubarwienie jest znacznie bogatsze: tu i ówdzie przebija się zieleń, widać też błękit i żółć. Nic tylko usiąść i w spokoju podziwiać.

Ostatnie zdanie powyższego akapitu to przykład hybrydy dobrej rady i myślenia życzeniowego. Niepowtarzalny zestaw barw tworzy show, które przyciąga do Różowego Meczetu tłumy turystów i to właśnie tłok jest największą wadą tego miejsca. Przysłowiową łyżką dziegciu w beczce miodu. Zrobić zdjęcie bez Azjaty w tle to samo w sobie prawdziwe wyzwanie. Zrobić zdjęcie bez Azjaty w tle nie wchodząc jednocześnie innym w kadr? Niewykonalne. Co tu się będzie działo za kilka lat, o ile faktycznie napływ turystów do Iranu wzrośnie, łatwo sobie już dziś wyobrazić.

Wymyślne, nienaturalnie rozmodlone pozy azjatyckich turystek, dźwięki migawki, ścisk, chaos – Nasir ol Molk to jedyne miejsce w Iranie, w którym nie czułem się jak w Iranie. Atmosfera przypominała raczej Rzym i teren przy Koloseum. Postawić jeszcze tylko murzyna przed wejściem, obok na koc rzucić damskie torebki, parasolki i okulary przeciwsłoneczne, a będzie cacy, nowocześnie i po europejsku.

Dość obszernie rozpisałem się o mankamentach, a ostatnim czego chcę, to odwieść Was od odwiedzin. Smutnym by przecież było, gdyby wady przesłoniły zalety. Mam zresztą pełną świadomość, że w tym pędzie za kontemplacją unikalnego widowiska wziąłem udział na równi z innymi. Nasir ol Molk należy do meczetów wyjątkowych, co nie oznacza, że nie ma słabych stron. Jego piękno nie podlega dyskusji, po prostu chcąc podejść do tematu starannie i dotrzeć do prawdy bliskiej prawdzie obiektywnej, o minusach również musiałem napisać.

Podejdźmy do problemu inaczej. Co jest największą zaletą Różowego Meczetu? W mojej ocenie, to że w unikalny sposób oddziałuje na wyobraźnię. Chcesz przekonać żonę, dziewczynę, męża, chłopaka do odwiedzenia Iranu? Pokaż mu zdjęcie Nasir ol Molk.

W Iranie jest tak wiele meczetów, że gdyby z każdego z nich wybrać po jednym wiernym, to wypełniono by obiekt o pojemności Stadionu Narodowego. Ujmę to jeszcze inaczej: gdyby chcieć odwiedzić każdą ze świątyń, to – przy założeniu, że na jedną przeznaczymy godzinę – potrzebowalibyśmy na cały projekt 6 lat i 7 miesięcy. 6 lat i 7 miesięcy przy zwiedzaniu 24 h na dobę. Abstrakcja. Ok, to urealnijmy: zajmując się zwiedzaniem irańskich meczetów przez „jedyne” 8 godzin dziennie, z ostatniego z nich wyszlibyśmy po blisko 20 latach. Myślę, że z tego względu, przed podróżą, warto wyselekcjonować te wyjątkowe, z których jeden próbowałem przybliżyć Wam tym wpisem.

1 - Liczba komentarzy
Udostępnij

TarcieChrzanu.PL

1 - Liczba komentarzy

  1. Irena-Hooltaye w podrozy
    03/05/2020 at 11:07 am

    Wiesz co, nas różowy meczet zachwycił.
    Kiedy dajemy odnośnik do wpisu na naszym blogu, czy zdjęcia na instagramie, to każdy chce tam jechać i Iran to jego marzenie.
    Z drugiej strony większość boi się Iranu , jak diabeł święconej wody.
    My przyjechaliśmy do Sziraz późnym popołudniem, nie było nikogo w meczecie,ale nie było już słońca, więc efekty wizualne żadne.
    W czasie pierwszej podróży do Iranu, ten meczet pominęliśmy z powodu straszliwych upałów i urodzin Chomeiniego.
    Ilość irańskich turystów była ogromna w tym czasie.
    Druga nasza miesięczna podróż była już na przełomie listopada i grudnia. Faktycznie meczet bardzo z zewnątrz niepozorny.
    Mroźny poranek, wstaliśmy bardzo wcześnie, pod bramą kilka osób z aparatami. No i zaskoczenie, ktoś zarezerwował sobie sesje fotograficzną i całą noc wynoszono dywany. Wpuszczono nas tylko na pół godziny, ale efekty były oszałamiające.
    To było samo piękno. Zachwyt.Dla mnie najpiękniejszy meczet Iranu.
    No i nie było tłumów, kilka osób. Niestety większość podróżuje autokarami i przyjeżdża, jak już nie ma słońca po wschodniej stronie, a małe pomieszczenie wypełnione jest ludźmi, że nie sposób zrobić zdjęcia.

Dołącz do dyskusji

* - pole wymagane*