quito-miasto-kosciol
AMERYKA, EKWADOR, HISTORIE

Quito. Miasto-kościół

Quito sprawia dobre pierwsze, drugie i trzecie wrażenie. To jedno z tych miast, w których 90 proc. atrakcji znajduje się w bliskiej odległości od siebie – takiej, którą da się z łatwością pokonać spacerem. Miejsca warte odwiedzenia można umownie podzielić na trzy główne (niekiedy wzajemnie przenikające się) grupy: kościoły, place i punkty widokowe. Egzystują one w symbiozie dającej efekt gigantycznej pozytywnej synergii. Przykładowo, punkt widokowy może znajdować się na kościelnej wieży (vide Basílica del Voto Nacional), a niesamowity kościół często-gęsto położony jest przy porównywalnie pięknym placu.

Na wstępie muszę wyjaśnić , że postawienie stopy na ekwadorskiej ziemi było moim pierwszym krokiem w Ameryce Południowej. Moja podróż nie miała żadnego motywu wiodącego i to nie dlatego, że byłem zbyt leniwy by taki określić. Otóż przekartkowałem przewodnik, przejrzałem internet i wyszło mi, że kraj ten jest jedną wielką mozaiką złożoną z wielu różnych kawałków. Zobaczenie całego obrazu wymagało przyjrzeniu się każdemu z ich z osoba – nie miałem tyle czasu. Co zatem zrobiłem?

Pierwsze co zrobiłem, to zjadłem śniadanie i napiłem się piwa.

Centro Histórico za 200 mln USD

Stare Miasto w Quito uznawane jest za największe w Ameryce Południowej. Zdarzają się i tacy, którzy twierdzą, że jest też najładniejsze. Niewykluczone, choć nie mam prawa przesądzać. Porównania bowiem nie mam, ale napiszę Wam coś innego: będąc w Quito zagadajcie miejscowych o to jak centrum wyglądało 20 lat temu, to od razu Wasz hiszpański wzbogaci się o kilka przekleństw.

Quito relacja z Ekwadoru. Centro Histórico

Okazuje się, że nie zawsze było tak wesoło, przyjaźnie i kolorowo, jak jest dzisiaj. Mimo że starówkę wpisano w 1978 r. na listę UNESCO, to ambitniejszy plan modernizacyjno-konserwatorski zrealizowano dopiero w 2000 r. Wcześniej centro histórico uchodziło za brudną i brzydką wylęgarnię patologii. Siedlisko biedy, kryminalistów oraz innego elementu ujemnie kontrybuującego do społeczeństwa. Ile potrzeba było energii, pomysłowości i determinacji by zmienić obraz Starego Miasta, tego nie wiem. Wiem natomiast, że oprócz tych czynników, potrzebne było jeszcze dwieście milionów amerykańskich dolarów. Dziś Quito wygląda tak, że nie mogę sobie wyobrazić, by kiedykolwiek mogło wyglądać inaczej.

Quito relacja z Ekwadoru

Kościoły

Kościoły w Polsce mamy takie, że klękajcie narody w dosłownym tych słów znaczeniu. Pojedzie człowiek na największą wieś, gdzie sklepu nie ma, a autobus przejeżdża dwa razy dziennie i co widzi? Murowany, perfekcyjnie utrzymany kościół z dzwonnicą i zadbanym wnętrzem. Taki z ławami z litego drewna, których jedyną częścią wykazującą ślady zużycia jest powycierany do granic bólu klęcznik. W miastach jest podobnie: kamienica, z której tynk odpada, gdy tramwaj przejedzie po torach, a na pękający balkon strach wyjść pelargonie w skrzynkach wystawić, za to w najbliższym kościele ogrzewanie podłogowe, zamieciony teren wokół i salka katechetyczna z wi-fi. Przymusowy fundusz remontowy nie działa, a dobrowolna taca działa. Paradoks? Żaden tam paradoks – oto namacalne kolanami świadectwo właściwie ułożonej piramidy priorytetów i przykład poprawnej hierarchizacji potrzeb. Mogą i powinni nam tego zazdrościć…

… ale nie Ekwadorczycy. Ekwador nie ma się czego pod tym względem wstydzić. Drugie „ale” jest takie, że ja w sumie nie o tym tutaj chciałem pisać.

Kościół św. Franciszka

Quito

Prostą receptą na spędzenie wolnego czasu dla każdego estety są w Ekwadorze kościoły, dla których najgroźniejszą konkurencją bywa natura. W Quito pozostają te pierwsze, z prostego powodu: miejskie parki nie wytrzymują porównania z ogromem nasyconych zielenią krajobrazów, jakie widziałem w innych częściach kraju. Niemniej, jedno i drugie to ścisły światowy top; o  naturze wtrącę swoje trzy grosze w osobnym wpisie, w tym koncentruję się na świątyniach. Na powyższym zdjęciu znajduje się Kościół św. Franciszka (Iglesia de San Francisco), którego budowę rozpoczęto tuż po założeniu Quito przez hiszpańskich konkwistadorów.

Kościół Jezuitów

Quito. Kościół Jezuitów. Iglesia de La Compania de Jesus

Okrągłe 70 lat trwała budowa Kościoła św. Franciszka, ale jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy, a tego przecież nie chcemy. Hiszpańscy kolonialiści zaczęli z wysokiego „C” i nie planowali na tym poprzestać. Rok po tym, jak wbito pierwszą łopatę pod Kościół św. Franciszka, rusza realizacja kolejnego wielkiego projektu, mającego na celu uzdrowienie duszy i ucieszenie oka – Kościoła Jezuitów (Iglesia de La Compania de Jesus). O tym kościele można m.in. przeczytać, że na jego wnętrze zużyto około 7 ton złota. Cóż, trudno nie dostrzec oczywistej sprzeczności pomieszanej z hipokryzją, gdy z jednej strony słychać postulaty by nie zaglądać nikomu do sypialń, a z drugiej próbuje się wchodzić z butami do domu bożego i wyceniać wyposażenie.

Ukończenie budowy zajęło 160 lat. Efektem jest czysty fenomen – Kościół Jezuitów uznawany jest za najpiękniej przyozdobiony w całym Ekwadorze.

Quito. Kościół Jezuitów. Iglesia de La Compania de Jesus

Basílica del Voto Nacional

To jest cud świata i miejsce, w którym dobrze jest spędzić niedzielę. Do stwierdzenia, stanowiącego przykład obiektywizmu, w gruncie rzeczy się ograniczę, gdyż moim celem nie jest rozrzedzanie treści do jak najobszerniejszej formy. Tradycyjnie też, zgodnie z wcześniej wypracowaną konwencją, rezygnuję otwarcie z pisania o rzeczach, na których się nie znam. Nie będzie zatem nic o architekturze. Mądrzej niż pisać, jest ją podziwiać.

Quito. Basílica del Voto Nacional

Nie mam przekonania, co do tego, czy ludzie współcześni są w stanie stworzyć cokolwiek o porównywalnej okazałości. Wymusiłoby to nakreślenie projektu ponadczasowego budynku na biurku ze sklejki, kupionym w meblowym dyskoncie. Nasz potencjał kanalizowany jest w świat wirtualny i nic wartościowego po nas nie pozostanie.

Quito. Basílica del Voto Nacional

Wybierasz się do Quito? Garść porad praktycznych znajdzie tutaj:

Quito. Informacje praktyczne

1 - Liczba komentarzy
Udostępnij

TarcieChrzanu.PL

1 - Liczba komentarzy

  1. Maria
    06/05/2020 at 10:14 pm

    Ja uwielbiam Quito, udało nam się wejść aż na 3 dachy kościołów i jedno opactwo ( mają tam Ostatnią wieczerzę ze świnka morską). Chociaż nie znajdziemy w Ekwadorze wielkich budowli Inków, to ten kraj wydaje się bardziej autentyczny niż Peru. Bylismy na fantastycznych targach Indian. Pozdrawiam:)

Dołącz do dyskusji

* - pole wymagane*