Mam świadomość, że podróż na Krym wywołuje obecnie najczęściej negatywne skojarzenia. To naturalne, w końcu to świeży konflikt, który wciąż de facto się tli. Nie na Krymie, ale w relatywnie niedalekich okolicach on nadal trwa. Z tego względu to, że ludzie z dużą rezerwą podchodzą do tego kierunku jest dla mnie całkowicie zrozumiałe.
Postaram się naszkicować aktualny obraz Krymu, ale ograniczając się jedynie do praktyki podróżowania. Nie widzę co prawda powodu żeby się nadto hamować w poruszaniu kwestii historyczno-politycznych, natomiast jeśli intencją ma być stworzenie tekstu wyłącznie użytkowego, to wszystkie inne warstwy odkładam na bok. Niewykluczone, że takie zagadnienia pojawią się w innych wpisach – w końcu rozmawiałem z mieszkańcami, przez to miałem okazję poznać ich punkt widzenia i skonfrontować nie tylko z własnym, ale również tym faworyzowanym przez aktywne na terenie Polski media. Mało tego – dyskutowałem z turystami z Sankt Petersburga, Wołgogradu, czy też Moskwy i nie był to żaden słowy pingpong, a po prostu wymiana informacji. W każdym razie w tym tekście tylko fakty. Zero ocen.
Czy podróż na Krym to zły pomysł i gwarancja kłopotów?
W nagłówku jest pytanie, więc w pierwszym zdaniu będzie odpowiedź: to nie jest z gruntu zły pomysł i to nie są gwarantowane kłopoty. Myślę, że jest to kierunek dla nieco bardziej świadomych turystów, czy też podróżników. I właśnie tą świadomość chciałbym przynajmniej trochę tym wpisem zwiększyć.
Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę z jednej rzeczy: na Krymie w roku 2014 nie było żadnej wojny. Wszyscy widzieliśmy pewnie te same, albo podobne obrazki: zielone ludziki, protesty ludności, kilka transporterów opancerzonych i wywieszanie rosyjskich flag. Wojny natomiast nie było. Konflikt pożarł cztery ofiary śmiertelne wśród stron zaangażowanych: dwóch ukraińskich żołnierzy i dwóch członków krymskiej samoobrony. Zginął też jeden cywil. Zabrzmi to okrutnie, ale jak na standardy operacji militarnych, w których udział bierze rosyjska armia to to jest nic (vide Czeczenia, Dagestan, DRL i ŁRL).
Ma to pozytywne konsekwencje:
- nie ma nienawiści między Rosjanami, a Ukraińcami na poziomie człowiek – człowiek oraz naród – naród. Rosyjskie media uderzają w ukraińskie władze, ale nie w ludzi. To oznacza, że na Krymie nie ma napięć społecznych, co jest bardzo istotne i niezwykle korzystne dla ludzi przyjeżdżających z zewnątrz. Ci ludzie żyją miedzy sobą w zgodzie, tak jak żyli wcześniej, a na horyzoncie nie widać ognisk zapalnych. Przyszedł nowy zarządca, ale stosunki międzyludzkie się nie zmieniły,
- Krym nie został zniszczony. Nie było grabieży, gwałtów, a infrastruktura nie tylko nie została naruszona, co wręcz jest doinwestowywana. Nowy terminal lotniska w Symferopolu, Most Krymski, droga Symferopol – Sewastopol – to są trzy istotne projekty infrastrukturalne, które są realizowane. Rosja alokuje środki w ten region, bo wie że inwestuje w siebie,
- głównym celem aneksji Krymu nie była destabilizacja Ukrainy (destabilizacja ze względu na aneksje z punktu widzenia Rosji może być efektem pobocznym, choć oczywiście nie ubocznym). To zadanie realizują Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa. Na Krymie ma być porządek i jest.
W związku z powyższymi punktami, a szczególnie trzecim, nie ma problemu z uzyskaniem wizy do Rosji, gdy we wniosku wizowym w polu „cel podróży” wpisze się Krym.
Podróż na Krym. Ograniczenia
Podróż na Krym to nie tylko niewątpliwe zalety w postaci niskich cen (choć nie tak niskich, jak to bywało kiedyś), pewnej pogody, pięknych krajobrazów i massandryńskich win dostępnych na wyciągnięcie ręki. To też konieczność akceptacji pewnych ograniczeń, które wypunktuję poniżej:
- mówi się, że zdrowie jest najważniejsze, więc od tego zacznijmy. Aplikuj o wizę, musisz przedstawić ubezpieczenie ważne na terytorium Federacji Rosyjskiej. Jeśli masz jakieś problemy zdrowotne, to sprawdź zakres tego ubezpieczenia. OWU przeczytaj dwa razy, a na infolinii dopytaj trzy. Oczywiście przesadzam, ale celowo, ponieważ chcę uwypuklić powagę sytuacji – niestety, Krym może być obiektem wyłączeń, choć pewności co do tego nie mam,
- opieka konsularna nie istnieje. Większość podróży była, jest i zapewne będzie pozbawiona problemów, ale powinieneś mieć świadomość, że przebywając na Krymie jesteś pozbawiony wsparcia Ambasady RP. Polska nie uznaje aneksji,
- polskie karty płatnicze (kredytowe i debetowe) nie działają. Efekt sankcji. Nie zapłacisz w sklepie, ani nie wypłacisz pieniędzy z bankomatu. Można posługiwać się jedynie kartami płatniczymi wydanymi przez banki rosyjskie.
Osobnym zagadnieniem są ceny. Krym przestał być śmiesznie tani, chociaż to akurat mogło się zmienić po oddaniu do użytku Mostu Krymskiego. Nadal też jest tańszy niż polski Bałtyk. Wcześniej obowiązywała blokada żywnościowa oraz transportowa (uzupełnieniem były blokady wodna, energetyczna, a także turystyczna) nałożona przez Ukrainę i one wpływały na wyższe ceny towarów.
Stosunek do Polaków
„A może zacznie przyjeżdżać Was więcej?” – zapytała z pewną nadzieją w głosie recepcjonistka w hostelu w Jałcie. To pytanie oddaje najlepiej podejście do Polaków na Krymie. Pamiętajmy – status Krymu się zmienił, wymianie uległy paszporty, ale nie zmieniła się demografia. Ci ludzie pamiętają polskich turystów i bardzo dobrze ich kojarzą, bo zostawiliśmy tam niemało pieniędzy. W restauracjach dalej można znaleźć menu dostępne w języku polskim, a miejscowi znają sporo polskich słów i zwrotów. Mało tego – nie zapominajmy, że przecież ogromna większość Krymczan zna język ukraiński, który jest bliższy polskiemu, więc nawet jak nie mówisz komunikatywnie po rosyjsku, to dasz sobie radę. Dla kogoś, kogo nie blokują wspomniane wyżej ograniczenia techniczne (ubezpieczenie, opieka konsularna, karty płatnicze) temat nastawienia do Polaków w ogóle nie powinien istnieć.
Jest jeszcze jedna kwestia, która przy okazji chcę poruszyć: czy przyjezdni wywołują zainteresowanie służb bezpieczeństwa? Należy przyjąć, że tak! W końcu to jest Rosja – tam nie ma zaufania do własnych obywateli, a co dopiero do innostrańców z polskim paszportem. Czy wpływa to na podróż? Odpowiem w ten sposób: poruszając się swobodnie, podróżując komunikacją zbiorową i autostopem, fotografując wszystko co uznałem za interesujące, nie stałem się obiektem aktywnego działania służb. Nikt mnie nie wylegitymował, nikt nie wypytywał, ani nie zatrzymał. Czy ktoś, monitorował mój pobyt? Zgaduję, że miało to miejsce – w końcu po bo to jest system obowiązkowego meldunku, który obowiązuje na terenie całej Rosji.
Słowem zakończenia
Ten wpis nie ma na celu zachęcić kogoś do odwiedzenia Krymu, ani tym bardziej zniechęcić. Grunt to podejmować samodzielne i świadome decyzje. Z jednej strony nie ulegać modzie oraz propagandzie, a z drugiej nie iść na siłę pod prąd, gdy z tyłu głowy tętni myśl, że taka próba skończy się upadkiem. Przedstawiłem obraz faktyczny Krymu z punktu widzenia turysty lub podróżnika. Jeżeli masz jakieś pytania, to zadaj je w komentarzu.
Anemona
23/01/2021 at 3:39 pmKilka pytań – czy jedyna opcja dojazdu na Krym jest teraz od strony Rosyjskiej przez Kercze? Czy nadal funkjonuja polaczenia kolejowe np. Simferopol-Kijow czy Simferopol-Odessa? Czytalam na jakichs stronach, ze z pieczatkami granicznymi Krymskimi mozna miec problem z wjazdem na Ukraine, czy to prawda?
TarcieChrzanu.PL
27/01/2021 at 12:08 pmAktualnie są dwie możliwości: lądowa przez cieśninę Kercz (mostem) i lotniczo z Moskwy, Sankt Petersburga i pewnie kilku innych rosyjskich miast. Od strony Ukrainy wjazd jest niemożliwy, chyba że spełniasz określone warunki (pisałem o tym). Prawdą jest, że Ukraina robi problemy tym, którzy wjechali na Krym po wydarzeniach roku 2014 od strony Rosji, dlatego ostrożnie z mediami społecznościowymi :).