Niekiedy człowiek spotyka się z tak ogromną dawką korzystnego splotu wydarzeń, że wszelkie wcześniejsze znaki zapytania wydają się banalnymi. Pisałem w jednym z poprzednich wpisów, że popularną metodą zwiedzania Doliny Hunza jest wynajęcie samochodu z kierowcą. Myślicie, że robią tak tylko rodziny z dziećmi? Otóż nie i to właśnie na skutek szczęśliwego zbiegu okoliczności udało mi się zobaczyć trzy interesujące miejsca: lodowiec Hopar, jezioro Attabad oraz punkt widokowy Eagle’s Nest.
Trudno opisać moje zaskoczenie, gdy okazało się, że to właśnie auto z wycieczką zatrzymało się, gdy stałem na poboczu łapiąc stopa. W środku dwójka Pakistańczyków – studentów z Karaczi – a za kierownicą ich przewodnik. Od słowa do słowa zaproponowali żebym pojechał z nimi zobaczyć lodowiec Hopar i Jezioro Attabad.
Lodowiec Hopar
Hopar położony jest w prześlicznej Dolinie Nagar, w jej górnej części, która zresztą nazywana bywa Doliną Hopar. Odległość od Kariambadu nie jest duża, ale ogromna liczba zakrętów i trudności terenowe powodują, że jedzie się dość długo. I bardzo dobrze, bo widoki nie pozwalają się nudzić – z jednej strony mamy urwisko z płynącą w dole rzeką, a z drugiej las jabłoni i drzew morelowych. Z owoców tych ostatnich region właśnie słynie.
Lodowiec jest wielki i bardzo łatwo dostępny – wystarczy zejść ścieżką w dół. Może nie tak czysty jak lodowce na Islandii, ale i tak robi wrażenie będąc otoczonym górskimi stokami o rdzawo-miedzianej barwie. W części najbardziej dostępnej Hopar jest zanieczyszczony osuwającym się z gór błotem, by dotrzeć do śnieżnobiałej części lodowca konieczny jest kilkugodzinny trekking.
Krążą opinie, że jest to jeden z najszybciej płynących lodowców w Pakistanie.
Jezioro Attabad
Dojazd do jeziora Attabad (zwanego również Goyal) jest za to dziecinnie łatwy. Wiele razy, opisując swój pobyt w Pakistanie, używałem określeń wartościujących dodatnio, jak „prześliczny”, „fenomenalny”, „piękny”, ale od tego po prostu najczęściej nie ma odwrotu, bo jakieś przymiotniki miejscom niesamowitym się przecież należą.
Co ciekawe, jezioro powstało niedawno – w 2010 roku. Co tragiczne, uformowanie Attabad wynikało z osunięcia warstw ziemi, które doprowadziło do śmierci 20 osób oraz przesiedlenia 31000. Do tego doszły trudności logistyczne w całym regionie (transport, zaopatrzenie, itd.), ponieważ 20 kilometrowy KKH został zablokowany, a 6 mostów zostało uszkodzonych. Zniszczeniu uległa infrastruktura przemysłowa na tym obszarze, tragedia nie ominęła również szkół, hoteli i sklepów. Dramat.
Na skutek tej tragedii powstała główna atrakcja okolic, którą łatwo znaleźć w różnych zestawieniach „najpiękniejszych jezior świata”. Attabad ma kolor wody, jaki widziałem wcześniej w Naltar, czyli idealny błękit z domieszką mlecznej głębi. Wydłużony kształt jeziora zachęca do wynajęcia łódki, której koszt, z tego co pamiętam, był jednak dość spory.
Eagle’s Nest. Amerykanie, piwo i haszysz
Eagle’s Nest zachwycają się niemal wszyscy. Nie mógłbym napisać, że nie wiem dlaczego, ponieważ widok jest faktycznie ładny, natomiast moim zdaniem prowincja Gilgit-Baltistan, a nawet tylko Dolina Hunza, jest bogata w lokalizacje, w których efekt „wow” będzie większy. Punkt widokowy jest o tyle jednak ciekawy, że było to chyba najbardziej liberalne miejsce w całym Pakistanie, którego obywatele i tak w stosunku do islamu wydają się dalece bardziej „zrelaksowani” niż chociażby Irańczycy. Może kiedyś o tym napiszę, ale prędzej po kolejnej podróży – aktualnie za mało jeszcze wiem.
Na Eagle’s Nest spotkałem Amerykanów, co było o tyle interesujące, że mogą poruszać się po Pakistanie tylko w zorganizowanych grupach z lokalnych przewodnikiem – coś jak Polacy w Turkmenistanie lub Bhutanie. To ograniczenie wynika z faktu, że Pakistan przeżywał swojego czasu prawdziwą ofensywę agentów CIA przylatujących na wizach turystycznych. Jak wiadomo żaden kraj nie życzy sobie szpiegów, nawet gdy pochodzą z krajów (mniej lub bardziej teoretycznie) sojuszniczych.
Na Eagle’s Nest widziałem ludzi pijących piwo i byłem częstowany haszyszem. Nawet teraz nie mieści mi się to w głowie. Dla porównania – w Lahore, pragnąc wypić piwo z pakistańskim znajomym, musieliśmy korumpować stróża hotelu, by udostępnił kąt w swojej cieciówce…